Autor |
aaa4
Akademy Student
Dołączył: 04 Maj 2017
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Czw 15:08, 04 Maj 2017
|
|
Wiadomość |
|
Mlodszy McAndrews najwyrazniej tez wyczul, w czym rzecz. Zrobil glupia mine i usilowal sie cofnac, ale wtedy rozwrzeszczal sie ten maluch na jego ramieniu.
-Chyba cie lubia - zauwazyl z pelnymi ustami Przygiety Mick.
W przeciwienstwie do reszty nie marnowal czasu, tylko od razu zabral sie do palaszowania weza. Bo, widzicie, przyjaciele, ja nie moglem oderwac oczu od tych zwierzakow. Lzy powoli przestawaly mi plynac, a mgielka sie rozwiewala i widzialem, ze sa nieduze, odrobine wieksze od kolibrow i troche podsmazone w naszym piecu, ale zlociste i lsniace jak... no, sami wiecie, jak ogien. Kazde male piorko mienilo sie i polyskiwalo metalicznie, u nasady ciemniejsze, prawie purpurowe, stopniowo zolklo, robilo sie coraz jasniejsze, a przy czubku calkiem biale. Niby ten na ramieniu Kurczaka siedzial zupelnie spokojnie, ale mialem wrazenie, ze oparzy, jesli tylko wezme go do reki. I jak sie zaraz okazalo, niewiele sie omylilem, bo kiedy Marvin nie dosc szybko zszedl z drogi temu drugiemu, stworek rozdziawil dziob, zasyczal z nienawiscia i w jednej chwili jakby jeszcze silniej sie rozzarzyl. A potem, nie uwierzycie, trawa wokol niego nagle zaczela tlic sie i czerniec.
Marvin zabulgotal cos nieartykulowanie, Mick zamarl z otwarta geba, ukazujac gore dobrze przemielonego miesa, a Lloyd blyskawicznie dobyl noza. Moze nawet dopadlby ktoregos ze zwierzakow, bo nie zywil szczegolnego nabozenstwa dla miejscowej fauny i jesli uznal, ze cos mu zagraza, wpierw czestowal bydle kilkoma calami stali, a dopiero pozniej sprawdzal, co mu trafilo na ostrze. Wiedzielismy o tym wysmienicie, bo ze dwa tygodnie wczesniej zaszlachtowal czworonoznego ulubienca jakiegos strasznie waznego zabojada, kiedy sie zwierzak zapedzil do naszej kantyny i nieopatrznie postanowil Lloyda oszczekac.
Ten akurat spokojnie konsumowal kolacje. Trzeba przyznac, ze nie mial zlych intencji, po prostu zareagowal odruchowo, gdy cos zaczelo mu jazgotac pod stolem. Najpierw kopnal, a skoro nie pomoglo, dzgnal na oslep tym, co wlasnie mial w rece.
Nie uwierzycie, jakie cienkie czaszki maja te francuskie pieski! Widelec wszedl do polowy, no i mielismy skandal. Miedzynarodowy, ze tak powiem, bo ten zabojad okropnie sie oburzyl i podniosl taki rwetes, jak ten, nie przymierzajac, jego kundel troche wczesniej. Nasz major musial sie bardzo mocno wysilac, zeby go udobruchac, poszlo na to pol skrzynki szampana - za ktory zreszta potem skrupulatnie potracil Lloydowi z zoldu.
I teraz pewnie tez by sie staremu udalo dopasc zwierzaka, gdyby nie Sal.
Post został pochwalony 0 razy
|
|